niedziela, 4 września 2016

Od Chevala CD. Kazana

- Oczywiście - odpowiedziałem. - Mogę iść natychmiast.
- Dobrze. Po spotkaniu przyjdź do mnie, dobrze?
Kiwnąłem głową i popędziłem śladami spłoszonego przez Alfę stada. Przebywało niedaleko. Członkowie pożywiali się w spokoju. Nie było widać śladów dawnej paniki. Tym razem, choć z niemałym trudem, udało mi się przybrać postać Miedziogrzywego. Podszedłem ostrożnie do największego z ogierów, przywódcy.
- Przepraszam, jestem z watahy - zacząłem. Koń uniósł głowę, więc kontynuowałem. - Alfa poprosił mnie, bym zapytał się was, czy moglibyście nie biegać po naszych uprawach z ziołami? Bylibyśmy wam bardzo wdzięczni.
- To nie takie proste, Miedziogrzywy. Coś wciąż nas płoszy, przybiera kształt olbrzymiego stworzenia... Celowo gna nas na wasze pola. Dobrze wiesz, że większe stada uciekają w popłochu przed zwykłym wilkiem. Uciekamy w obronie życia.
- Dziękuję za wiadomość. Przekażę to Kazanowi.
- Miedziogrzywy, będziesz musiał odnaleźć Mavericka. Sam.
Kiwnąłem głową. Wróciłem do wilczej postaci i co tchu pobiegłem do Alfy. Na całe szczeście zastałem go w domu.
- Coś czai się na naszych terenach - poinformowałem. - Płoszy konie i gna je na uprawy.
<Kazan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz