niedziela, 18 września 2016

Od Nev'a Cd Viride

- O niczym. Nie ważne. - warknąłem.
- Słyszałam coś o Lucku i zabójstwie. Jesteś cichym przestępcą? - zapytała.
- Pha! Nie. Otwartym zabójcą. Lepiej Ci? - rzekłem przymykając oczy.
- Co? Kto jest twoim celem? Niby ja? - rzekła dociekliwie.
- Nie ty. Pitynnia. Mówi Ci to coś?
- Raczej nie... - odparła - Ale wydaje mi się, iż działasz nielegalnie.
- Po prostu unicestwiam zło wraz z Luckiem. - rzekłem jak gdyby nigdy nic.
- Z jakim Luckiem?! - zdziwiła się.
- Lucyfer, ciołku... - rzekłem cichszym niż zazwyczaj głosem.
- TEN Lucyfer?! - stała na równych łapach.
- Zależy. - mówiłem spokojnie. Myślałem, że wyjdą jej gałki.
- Co rozumiesz przez "TEN” Lucyfer. - uśmiechnąłem się.
- DIA-BEŁ. - rzekła delikatnie podirytowana.
- Taaak. Znasz go? - odpowiedziałem. Viride zamilkła.
- Nie znam. Co za pytanie... A ty? Znasz go? - zapytała.
- Ha! Co za pytanie... To mój najlepszy przyjaciel! - wykrzyknąłem.
- Że co?! - wyglądała na niezwykle zdziwioną.
- I tak za każdym razem... - westchnąłem.
- Jak to za każdym?
- Jak komuś opowiadam o Lucku. Cały czas tylko niedowierzania. - odpowiedziałem.
- Udowodnij. - rzekła Viride.
- Niby co? - zapytałem.
- Twoją przyjaźń z Luckiem... - dopowiedziała. Uśmiechnąłem się pod nosem. Moje ciało zaczęło podświetlać się na czerwono. Po dziesięciu sekundach tuż obok mnie, z czerwonego dymu wyłonił się kumpel.
- Cześć Nevuś!
- Cześć Lucek!
- No, o co chodzi? - zapytał.
- Ona. To Viride. Nie dowierza, że jesteśmy kumplami. - wyjaśniłem.
- Ojoojo.... Weź mu uwierz. Prawdę zdechlak mówi. - rzekł Lucyfer. Viride z kamienną miną przyglądała się mi i Luckowi.
- Dobra, szóstko. Odejdź. Chyba mi uwierzyła. - Powiedziałem. Lucek tak po prostu znikł.
- A teraz... lepiej stąd chodźmy. Nudno tu. - rzekłem.
- Zgoda... i już Ci wierzę. Nie martw się. A więc... Co masz zamiar robić? - zapytała.
- Nie wiem. Może chodźmy gdzieś zdała od watahy. Co ty na to? - zaproponowałem Viride
<Viride?>

niedziela, 11 września 2016

Od Chevala CD. Gabrieli

Któregoś dnia od poznania Gabrieli przechadzałem się właśnie po terenach watahy. Było dość upalnie, toteż po dłuższym spacerze postanowiłem wybrać się nad rzekę. Wpierw musiałem jednak przejść przez jedną z łąk. Wyszedłem spomiędzy drzew i natychmiast w oczy rzucił mi się krąg koni. Podszedłem do nich. Kopytne otaczały kolegę, który ksztusił się i parskał. Spróbowałem go uspokoić i zbadać, ale gdy w końcu udało mi się to, nie mogłem nawet zidentyfikować choroby.
- Zaczekajcie tu - poprosiłem konie i pobiegłem do mieszkania Gabrieli, które na szczęście znajdowało się niedaleko.
- Cześć, Chev - przywitała mnie. - Co porabiasz?
- Nie ma czasu. Musisz mi pomóc - oznajmiłem, patrząc przez chwilę na wilczycę i następnie zawracając. Gabriela wstała i ruszyła za mną.
- Co się stało? - zapytała, biegnąc obok mnie.
- Jeden z koni jest chory. Nie mam pojęcia, co mu dolega - wytłumaczyłem.
Gdy dotarliśmy na miejsce, biała wadera zbadała chorego ogiera.
- I co? - zapytałem.
<Gabriela?>

Od Gabrieli Cd Cheval

Dni mijały jak z bicza strzelił. Pewnego dnia nudziło mi się niemiłosiernie a siedzenie w jaskini było najlepszym pomysłem jaki mógł mi przyjść w tak upalny dzień. Jednak ten pomysł miał również swoje negatywne aspekty. Najbardziej uciążliwym była nuda. Nagle do jaskini wbiegł Cheval.
- Cześć Chev. Co porabiasz?- Zapytałam.
<Cheval?>

Od Viride Cd Nev

„Skarzypyta...” - pomyślałam schodząc z basiora. Scwane ziółko z niego...
- No, a może księciu powie mi, jak na niego mówią? - zapytałam dokuczliwe.
- Nev. A nasza królewna będzie łaskaw się nam przedstawić? - odrzekł basior „oddając” mi.
- Jestem Viride. Niezmiernie mi miło. A to moja Eriv. - wskazałam na przyjaciółkę.
- Jaaasne. Mi też jest... MIŁO... - rzekł sarkastycznie. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Masz jakieś plany na dziś? - zagadałem do Nev'a.
- Taaak... Wieczorem, Lucek kazał mi zabić taką jedną.... - nagle Basior zamilkł. Kompletnie nie wiedziałam, o co mu chodzi. Lucek? W sensie ten Lucian, czarny basior z watahy?
- Przepraszam bardzo, ale o czym ty mówisz? - zdziwiłam się.
(Nev?)

Od Chevala CD. Kazana

Zaśmiałem się nerwowo.
- To dziwne. Ja też ostatnio mam... pewne problemy związane z końmi. Ale z chęcią pomogę.
- To cudownie. Możemy spotkać się tutaj jutro rano? - zapytał Kazan.
- Oczywiście. Mam nadzieję, że nic mnie nie zatrzyma. Żegnaj, Alfo.
- Do widzenia, Chevalu.
Po tych słowach wyszedłem z jaskini. Słowa Kazana niepokoiły mnie. Brak kontakty z końmi, które coś płoszyło i gnało na nasze uprawy...
To nie mogło oznaczać niczego dobrego.
<Kazan?>

niedziela, 4 września 2016

Od Chevala CD. Gabrieli

Zaproponowałem głodnej waderze polowanie, myśląc, że jest w tym przypadku taka jak inni. Myliłem się. Gdy oznajmiła, że nie poluje, uderzyła mnie jednocześnie ulga, jak i myśl, że może trafiłem na jakąś księżnuczkę, co to łapki boi się sobie pobrudzić.
- Co w takim razie zamierzasz zjeść? - zapytałem.
- Trawę, może jakieś owoce - odpowiedziała. Uf.
- To dobrze, bo też nie poluję. Jestem wegetarianinem.
Gabriela uśmiechnęła się, a potem wskazała łapą ciś za mną.
- Patrz, dzikie maliny! - zawołała i pobiegła w stronę krzaków. Odwróciłem się i potruchtałem za nią. Kilka chwil później zajadaliśmy już pyszne, słodkie owoce. Co jakiś czas pochylałem się, by skubnąć nieco soczyście zielonej trawy.
<Gabriela?>

Od Gabrieli CD Cheval

Uśmiechnęłam się lekko do basiora.
- Dziękuję z chęcią skorzystam.- Powiedziałam. Basior wyszedł z jaskini i rozpoczął pokazywanie mi terenów. Po godzinie zwiedzania zaburczało mi w brzuchu.
- Jak chcesz tam możesz zapolować.- Powiedział wilk wskazując lasek.
- Nie dziękuję. Ja nie poluję.- Powiedziałam uśmiechając się.
<Cheval?>

Od Chevala CD. Gabrieli

Byłem akurat w jaskini medyków i zajmowałem się swoimi sprawami, gdy zauważyłem wilczycę o śnieżnobiałym futrze, z kryształami wokół szyi. Przerwałem pracę, przyglądając się, jak podchodzi prosto do mnie.
- To ty jesteś Cheval? - zapytała.
- Tak - odpowiedziałem. - A rozmawiam z...
- Głównodowodzącą uzdrowicieli. Mam na imię Gabriela.
- Miło poznać szefową - powiedziałem z uśmiech, wyciągając łapę. Wilczyca potrząsnęła nią.
- Jesteś tu nowa? - zapytałem.
- Tak. Właśnie szukałam kogoś, kto mógłby oprowadzić mnie po terenach. Jeśli miałbyś czas i ochotę, to...
- Bardzo chętnie pokażę ci tereny - wtrąciłem.
<Gabriela?>

Od Gabrieli

Spacerowałam po terenach watahy. Ojciec obiecał że przyśle kogoś kto mnie oprowadzi jednak sama wolałam kogoś takiego znaleźć. Poszłam do jaskini medyków rozejrzeć się po miejscu gdzie mam mieszkać i pracować. Nagle dostrzegłam jakiegoś basiora. Podeszłam do niego i przyjrzałam mu się.
- To ty jesteś Cheval?- Zapytałam po kilku chwilach.
<Cheval?>

Od Nev'a Cd Viride

 Ehh... - westchnąłem ciężko. Z powodu nie znanego. Siedziałem na środku stepów. Prawdopodobnie na środku. Było nudno. Do czasu.
- Nevuś! - krzyknął głos, który świetnie znałem.
- Nie mów tak na mnie, zdechlaku! - warknąłem ostro w stronę tego idioty, Lucka.
- Opanuj się, masz zadanie.
- Luuuuuuceeeeek, no weź... - rzekłem proszącym tonem.
- O co chodzi? - spytał lekko zdziwiony.
- Muszę teraz?
- Jak bardzo nie chcesz, to możesz potem. Ale jak narazie, Ci wytłumaczę. Na Syberii jest wilk - normalnie jak z mojego Królestwa. Weź go do mnie sprowadź. Jest zły, ale zagraża mu nawrócenie. Załatwisz go?
Nagle jakby ożyłem. Myślałem, że chodzi mu o coś innego...
- Pewnie! Już lecę!
Lucyfer pstryknął palcami, zapalił koniec mojego ogona, a zaraz byłem obok wilka. Mego celu. Nie zdołał mnie zobaczyć. Prędko zamieniłem się w materialną duszę. Poleciałem do ofiary.
- Wiiiitaaaj.... - wyszeptałem.
- Skąd? - warknął ostro rozglądając się po okolicach. Byłem dla niego niewidzialny. I poczułem to.. smak jego duszy. Była soczysta. Napawałem się nią. Była moja... w całości... Tylko moja!
- Ciii... Nie mów nic, mój drogi. Zaraz cię zniszcę. I nic po tobie nie zostanie. Nawet okruszek. A ty się z tym pogodzisz... - po tych słowach popchnąłem wilkami na zimny śnieg. Zachichotałem. Z czasem przerodziło się to w przerażający śmiech diabła. „Ugryzłem” kawałek jego duszy. Była mroczną, zimną i oschłą wredotą. Oblizałem pysk. Wilk jak każdy, kogo duszy zaczerpnąłem, zwijał się z bólu. Ale był twardy. Wstał, otrzepał się i z podkulonym ogonem szedł dalej. Stąpał po niepewnym gruncie... Na pewien czas dałem mu spokój. Zdołał się opanować. Poszedł się napić. Potężną łapą usiłował rozbić lód i dostać się do wody. Niecierpliwy ja, pomogłem mu to zrobić. Kiedy nachylił się do napoju, westchnąłem go w dziurę. Zdołał się tam zmieścić. Podtapiałem go. Nie dał rady długo wytrzymać. Puściłem. Już nieżywy opadł na dół. Potem bawiłem się jego duszyczką, i podarowałem ją Lucyferowi. No i znów znalazłem się w watasze. Trochę spacerowałam, tu i tam... Aż ujrzałem Las. Dziwny Las. Raczej puszczę. Zieloną, pełną życia. Jest życie, jest dusza... Wszedłem w początek tej całej „laso-puszczy”. Idąc ujrzałem tarzającą się w trawie jakąś głupią istotę. Prychnąłem ze śmiechu. Słyszałem jakieś szepty między nią, i leżącym obok jeleniem. Po chwili wadera - bo tak mi się wydawało - wstała na równe łapy. Przyglądałem się jej jak jakiemuś niedorozwiniętemu ślimakowi.
- Witaj, podróżny! - wykrzyknęła w moją stronę. Milczałem. Wilczyca podbiegła bliżej.
- Czego tu szukasz? - zapytała stanowczo.
- Jaaa??? Achh... Niczegoooo.... - wyszeptałem.
- Nie kojarzę Cię... Wiedz, że jak zrobisz krzywdę mi, mojej Eriv, bądź jakiemukolwiek stworzeniu, rozszarpię Cię na strzępy. - warknęła groźnie.
- Ach... Drżę że strachu, doprawdy. - odparłem lekceważąco. Byłem głupi. Wadera natychmiastowo rzuciła mnie na ziemię. Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Zabijesz mnie? Jestem ciekaw, co na to Alfa tej watahy... Do dzieła. - rzekłem. Wilczyca pomału ze mnie zeszła.
<Viride?>

Gabriela

 
Imię: Gabriela
Pseudonim: Gabi 
Człowiek: Gabriela tylko i wyłącznie 
Wiek: 5 lat
Płeć:Wadera
Stanowisko: Młoda Alpha, Głównodowodząca uzdrowicielami 
Charakter: Gabriella jest wilczycą niezwykle pogodną i cierpliwą. Uwielbia pomagać innym a także dzielić się z nimi swoją radością. 
Żywioł: Życie, Natura, Ciało oraz Kryształ 
Moce: Związane z żywiołami, potrafi się przemieniać w konia
Umiejętności: 
Rodzina: 

  • Kazan - Ojciec. Gabi podobnie jak Xena dowiedziała się o nim w wieku 2 lat. 
  • Apolonia - Matka Gabi. Wadera bardzo ją kocha. 
  • Dionizy - Ojczym, mąż Apoloni. Gabriela przez wiele lat uważała go za ojca. 
  • Achilles - Starszy o kilkanaście minut brat Gabi. Zaginął podczas wyprawy wojennej. 
  • Xena - Starsza o kilka chwil siostra Gabi. Jest jej najlepszą przyjaciółką. 

Zakochana w: Spodobał jej się Cheval 
Partnerka: ---
Ex: ---
Potomstwo:Chciałaby 
Aparycja: Jest wysoka i szczupła. Ma błękitne oczy oraz zielone kryształy wyrastające spomiędzy sierści na szyi. Jako człowiek ma białe włosy, jest wysoka i szczupła. 
Historia: - w budowie - 
Ciekawostki: Nie poluje i nie je mięsa odkąd bogini Natury ocaliła jej brata 
Towarzysz: Niver 
KW: 100
Inne zdjęcia: Jako koń
Ludzkie zdjęcie: 1
Sterujący: KPA

Od Kazana Cd Cheval

- Trzeba będzie się tym zająć. Dziękuję za pomoc.- Odparłem po wysłuchaniu wilka.
- Nie ma za co.- Odparł wilk.
- Może mógłbyś mi pomóc z  tropieniem tego stwora? Teoretycznie umiem się dogadać z tymi końmi jednak od jakiegoś czasu  mam z tym problem.- Powiedziałem spoglądając na wilka.
<Cheval?>

Od Chevala CD. Kazana

- Oczywiście - odpowiedziałem. - Mogę iść natychmiast.
- Dobrze. Po spotkaniu przyjdź do mnie, dobrze?
Kiwnąłem głową i popędziłem śladami spłoszonego przez Alfę stada. Przebywało niedaleko. Członkowie pożywiali się w spokoju. Nie było widać śladów dawnej paniki. Tym razem, choć z niemałym trudem, udało mi się przybrać postać Miedziogrzywego. Podszedłem ostrożnie do największego z ogierów, przywódcy.
- Przepraszam, jestem z watahy - zacząłem. Koń uniósł głowę, więc kontynuowałem. - Alfa poprosił mnie, bym zapytał się was, czy moglibyście nie biegać po naszych uprawach z ziołami? Bylibyśmy wam bardzo wdzięczni.
- To nie takie proste, Miedziogrzywy. Coś wciąż nas płoszy, przybiera kształt olbrzymiego stworzenia... Celowo gna nas na wasze pola. Dobrze wiesz, że większe stada uciekają w popłochu przed zwykłym wilkiem. Uciekamy w obronie życia.
- Dziękuję za wiadomość. Przekażę to Kazanowi.
- Miedziogrzywy, będziesz musiał odnaleźć Mavericka. Sam.
Kiwnąłem głową. Wróciłem do wilczej postaci i co tchu pobiegłem do Alfy. Na całe szczeście zastałem go w domu.
- Coś czai się na naszych terenach - poinformowałem. - Płoszy konie i gna je na uprawy.
<Kazan?>

Od Kazana Cd Cheval

- Witaj.- Odparłem schylając głowę w lekkim ukłonie.
- Jak Ci mija czas?- Zapytałem.
- Dobrze.- Odparł i uśmiechnął się.
- Cheval zauważyłem że masz dość dobre kontakty z kopytnymi. Czy mógłbyś porozmawiać z stadem, które zamieszkało za naszą zachodnią granicą odnośnie tratowania naszych pól z ziołami?
<Cheval?>

Od Viride

Wraz z moją ukochaną towarzyszką spacerowałam po lesie. Ogółem było pięknie. Najprawdopodobniej dlatego, że wszytskie szkodniki uciekały z puszczy jak szczury. Oczywiście większość wilków z watahy polowała, ale w innym, mniej tętniącym życiem lesie. Choć nie jestem zwolennikiem łowów, to nie mam nic przeciwko, jeżeli wilki zabijają odpowiedną ilość i robią to w odpowiedni sposób. Ale tutaj, w tym lesie nie ma miejsca na łowy. Jeżeli ja czegoś nie zauważę, to Eriv pogalopuje tam jak szalona i prawdopodobnie bez litości zniszczy, bądź wypłoszy intruzów. Ale nie tym razem. Bo ta niesforna samica siedziała tuż obok mnie.
- Dzień dobry, Eriv. - rzekłam z niemałym uśmiechem.
- Ależ witaj! Dopiero mnie zauważyłaś? - zdziwiła się. Odchrząknęłam coś w stylu „tak” i zaczęłam tarzać się w trawie.
- Ej, ej! To nie pora na zabawy. Mamy intruza. - powiedziała nadzwyczajnie spokojnie Eriv, jak gdyby nigdy nic.
- Co?! Jak?! Gdzie!!!? Eriv?! - wykrzyknęłam gwałtownie i błyskawicznie stanęłam na wyprężonych łapach.
- Eeee... tam. - odparła Eriv pokazując łbem. Siedział tam wilk. A raczej stał. Spoglądał w naszą stronę. Jego prawe oko zasłonięte było krzakami.
- Witaj, podróżny... - przywitałam go. Było mi troszkę głupio, bo ów wilk zapewne widział jak wygłupiałam się w trawie...
(ktoś?)

Od Chevala

Przymknąłem oczy, usiłując się skupić. Siedziałem pośród pasącej się grupki koni, usiłując przemienić się w jednego z nich. Od kilku dni miałem problemy z zamianą. Jeśli nie odkryję jakiegoś sposobu, może się wkrótce okazać, że w pewłni stanę się wilkiem. Nie chciałem tego robić, przynajmniej w tamtej chwili. Nie chciałem porzucać mojego prawdziwego wcielenia, wspomnień... Jak na złość, gdy poczułem, że coś zaczyna się dziać, stadko kopytnych zaczęło w panice uciekać, omal mnie przy tym nie tratując. Gdy zrobiło się w miarę bezpiecznie, wstałam i zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu sprawcy. Nieopodal dostrzegłem znajomego czarnego basiora. Ruszyłem w jego stronę
- Witaj, Alfo - przywitałem się, gdy znajdowałem się kilka metrów od Kazana.
<Kazan?>

UWAGA!!!!

Proszę wszystkich o natychmiastowe napisanie jakiegokolwiek opowiadania. Bez waszej aktywności blog upadnie.

Kazan 

Nev

Imię : Nev
Pseudonim : Nev jest krótkim imieniem. Skróty są bezsensu, aczkolwiek można nazywać go Never.
Człowiek : Nev Er Damo
Wiek : 7 lat.
Płeć : Basior.
Głos : Ściszony, przepełniony nienawiścią oraz pogardą, irytujący.
Stanowisko : Kat
Charakter : Nev jest przedewszyskim... zły. W sensie: kłamliwy, lubi denerwować innych, zabija z zimną krwią, nietolerancyjny, ale... zabawny. Może rozśmieszyć nie jednego, czasem zdoła się zaprzyjaźnić. Towarzyski, niczego nie bierze na poważnie. Mądry, lubi kłótnie, ma dużo argumentów. Jest także również pyskaty. Nie przeszkadza mu nic - będzie ubliżał każdemu - Alphie, Becie, Gammie, Delcie. Szacunek ma wyłącznie dla wilków co mają po 30 bądź więcej lat. Nieusłuchany. Ma gdzieś rozkazy, chyba, że dotyczą stanowiska. Nie honorowy, strasznie obojętny. Ma wsyztsko gdzieś. Gardzi oddanymi lizusami. No i nasz kochany żartowniś, jako że nie może zabijać innych, to lubi się śmiać. Taki już jest. Ktoś miły, jest kimś, z kim można się pośmiać. Ktoś, kogo przepełnia pycha, jest ofiarą kłótni, żartów. Oczywiście uwielbia swego kochanego przyjaciela Lucka.
Żywioł : Nekromancja, Śmierć, Dusza.
Moce :
Zamiana w człowieka
Nev zamienia się w człowieka.
Zamiana w Ducha Piekieł
Nev na początek zamienia się w wilka, z którego dosłwnie bucha zło. Wówczas dusza Nev'a usiłuje wydostać się z ciała. Podczas postaci pół wlka, a pół ducha Nev jest barczo szybki, oraz ma wyostrzone zęby i pazury. Taki stan może trwać minimalnie 5 sekund, a maksymalnie 30 minut. Po wybranym czasie, Nev zamienia się w Ducha Piekieł. Kiedy chce, może stać się duchem materialnym, a jak nie chce, to nie. W postaci Ducha Piekieł Nev może przejść do Świata Piekieł.
Przyzwanie
Nev może przyzwać Lucyfera, najlepszego koleżke.
Ochrona
Nev posiada ochronę na duszy i na umyśle, przez co nie możnnim manipulować.
Biedne Dusze
Nev może przesyłać złe dusze do piekieł. W ten sposób służy Lucyferowi. Nev czuję, kiedy ktoś ma na tyle złą duszę, iż trafi do piekła. Takie istoty zabija. Za nim jednak odeśle duszę do piekła, żywi się nimi. Są jego. Wsysa je do siebie, zaspokajać głód dusz.
Głód Dusz
Ciężko to nazwać mocą. Nev nie czuję głodu. Znaczy czuję, ale inny - wieczny, który zostaje zaspokojony po „spożyciu” złej duszy.
Umiejętności : Nev ma bardzo, bardzo, bardzo dużo siły w szczęce. O wieeele więcej niż hiena. Ma także nadzwyczajnie ostre pazury i kły, jest szybki i zwinny.
Rodzina : Dokładnie nie pamiętam.
Rodzeństwo - nie powiem ile go miałem, jakiej było płci i jak się nazywało.
Matka - Agele. Chyba.
Ojciec - nie mam pojęcia. Odszedł za wcześnie.
Najlepsza przyjaciel - Lucyfer. Traktują się nawzajem jak bracia. I to bliźniacy.
Zakochany : Nie ma takiej, dla której porzucił by Lucyfera.
Partnerka : Lucek, co ty na to?
Ex : Nic nie było, nie ma i nie będzie. No, może Senillia...
Potomstwo : Mmm... raczej zrobiłbym pasztet z tych kuleczek.
Aparycja : Nev jest szczupły, wręcz chudy. Bezproblemowo można zobaczyć u niego żebra. Ma wydłużony pysk i wystające z niego kły. Czerwone oczy, bezwzględnie na przyjętą postać. Wysokie równie chude łapy. Czarna sierść. Jako człowiek również chudy i wysoki.
Historia : Zacznijmy od podstaw. Ten jakże... dziwny? Głupi? Ten Wilk, narodził się w watasze, której nazwy nie sposób zapamiętać. Wataha jak co roku opiekowała się wilczkami, w tym Nev'em. Nie był synem Alphy, gdyż okazało się, iż wadera jest bezpłodna. Był potomkiem pary Gammy. Nie miał pretensji do tronu, także musiał pogodzić się z losem. Był najmłodszy z całej rodziny. Jednak od dzieciństwa chciał wejść wyżej. Para Beta miała 3 wilczki - dwa basiory i jedną waderę. Pochodził z wyższej sfery i bawił się z „szlachtą”. Prędko zakochał się z waderką Bet. Odwzajemniła uczucia. Mieli być parą, która miała rządzić. Aczkolwiek głodny władzy basior (Tyute), syn Bet, usiłował zabić Nev'a. Walka była zacięta, aczkolwiek Tyute był chory, dzięki czemu Nev zyskał przewagę. Nie czuł potrzeby zabicia rywala, a więc zostawił go na polanie. Całego i zdrowego. Następnego dnia spotkał Tyute ze swoim bratem. Stali nad ciałem.... Senilli (partnerki Nev'a). Byli ubazgrani w krwi. Ale szczęśliwi. Spełnieni. Na widok wilka wypłoszyli się znikając za horyzontem. Nev stał dwie godziny i ubolewał nad Selinnią. W nocy siedział nad rzeką. Niespodziewanie, Księżyc zrobił się czerwony. I wtedy ujrzał go po raz pierwszy. Lucyfer. Zrobił niezłe wrażenie. Ich rozmowa polegała na przekonaniu Nev'a, do zabicia Tyuta i jego brata. Zgodził się. Na następny dzień nie żyli. Lucek znów go odwiedził. Dał mu wszystkie moce. Ceną była dusza Nev'a. Oddał ją Luckowi. Ten podarował mu Hide, by przypominała mu o obowiązkach. Za nim opuścił watahę, zdołał zżyć się z Lucyferem. Aczkolwiek jego praca kazała mu się przenieść. Postanowił zamieszkać w tej oto watasze.
Ciekawostki : Najlepszym przyjacielem Nev'a jest sam Lucyfer.
Towarzysz : Hide
KW : 100
Inne Zdjęcia : 1
Kiedy jego dusza, próbuje uciec podczas zamiany :
Ludzkie zdjęcia : 1
Sterujący : Tobimadaraork