niedziela, 4 września 2016

Od Chevala CD. Gabrieli

Zaproponowałem głodnej waderze polowanie, myśląc, że jest w tym przypadku taka jak inni. Myliłem się. Gdy oznajmiła, że nie poluje, uderzyła mnie jednocześnie ulga, jak i myśl, że może trafiłem na jakąś księżnuczkę, co to łapki boi się sobie pobrudzić.
- Co w takim razie zamierzasz zjeść? - zapytałem.
- Trawę, może jakieś owoce - odpowiedziała. Uf.
- To dobrze, bo też nie poluję. Jestem wegetarianinem.
Gabriela uśmiechnęła się, a potem wskazała łapą ciś za mną.
- Patrz, dzikie maliny! - zawołała i pobiegła w stronę krzaków. Odwróciłem się i potruchtałem za nią. Kilka chwil później zajadaliśmy już pyszne, słodkie owoce. Co jakiś czas pochylałem się, by skubnąć nieco soczyście zielonej trawy.
<Gabriela?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz