wtorek, 16 sierpnia 2016

Od Sparta C.D Sunrise

- Oczywiście - skinąłem głową. Ulżyło mi,ze Sun mnie nie unika. Nie zniósł bym tego. Taka prawda. Wadera uśmiechnęła się do mnie i skinęła głową w podzięce.
- Dziękuje ci.
- Proszę - uśmiechnąłem się. Potem się położyłem. Nagle posmutniałem.

Sunrise?

Od Sunrise C.D. Spart

- Hej, Spart. Jesteś tam? - zawołałam.
- Tak, jestem, wejdź. - Posłusznie weszłam do środka.
- Ładnie masz w tej jaskini. - przyznałam, rozglądając się.
- Dzięki. - odparł. - Sun, czy ty mnie unikasz? - zapytał nagle. Myślałam, że się przesłyszałam.
- Słucham?
- No.. Ostatnio ciągle gdzieś znikasz... Nawet nie pytasz czy chcę iść z tobą. - wyjaśnił.
- Ależ skąd. Po prostu jako samica betha miałam ostatnio trochę na głowie. Ty zresztą też. - uśmiechnęłam się. - Wszystko w porządku, zapewniam cię. Tak swoją drogą, gdybym cię unikała to chyba teraz bym do ciebie nie przyszła, prawda? - mrugnęłam okiem w jego stronę.
- Racja. - odwzajemnił uśmiech.
Rozpętała się burza. Kiedy piorun uderzył niedaleko nas, aż podskoczyłam.
- Mogę przenocować u ciebie? - zapytałam ze sztucznym uśmiechem, gdyż byłam przerażona.
<Spart?>

Od Sparta C.D Kazana

Spojrzałem na Alfę.
- Nie. Ale nasza rodzina zawsze żyła krócej. Poza tym jak mamę wilk zaatakował w tym wieku...rozumiesz. Ja też dożyję 15 lat. Takie życie - wzruszyłem ramionami. Zdążyłem się do tego przyzwyczaić. Od lat moja rodzina żyła krócej. Musiało się to zacząć od jakiegoś przodka który był na coś chory pewnie.
- Tak się z tym godzisz?
- Już od stu lat rodzina od strony mamy tak żyje - wyjaśniłem.

Kazan?

Brawo

Po pierwsze brawo. Mamy już 200 postów. Mam nadzieję że utrzymamy tępo i do końca sierpnia może będzie 1000 postów
Po drugie proszę wszystkich o podanie numerów swoich jaskiń. Róbcie to w zakładce jaskinie lub pod tym postem w komentarzach.

Kazan 

Od Rosy Cd Kazan

- Dziękuję i nawzajem.- Powiedziałam uśmiechając się. Pierwszy dzień nie poszedł tak źle. Poszłam spać. Jutro będzie jeszcze lepiej. Rano znowu niby to przypadkiem trafiłam na Kazana.
- Witaj Kazanie.
<Kazan?>

Od Kazana CD Spart

- Dziwne.- Stwierdziłem.
- Co jest dziwne?
- Mam tyle samo lat co ona i mimo że jestem nieśmiertelny to nawet gdybym nie był to miałbym przed sobą co najmniej 20 lat życia. Twoja matka na coś choruje?
<Spart?>

Od Sparta C.D Kazana

- Tak - uśmiechnąłem się szeroko - Ta Melanie nie jest taka zła jak jej ojciec. Mama wraca do zdrowia. Dziękuje,że tu przyszliśmy - Kazan uśmiechnął się do mnie - Chociaż wiek już nie ten... - szepnąłem.
- Czyli?
- Ma dziesięć lat. Ale Melanie która leczy mówi,że będzie żyła jeszcze trzy lata,a przy opiece pięć - znowu się uśmiechnąłem. Kazan położył mi łapę na ramieniu i po chwili byliśmy już na polanie.

Kazan?

Od Kazana Cd Spartakus

Żyła. Całe szczęście.
- Spartakus idę się przejść. Do zobaczenia wieczorem.- Powiedziałem. Odszedłem kilka kilometrów aby nikt z rodziny Sparta mnie nie widział. Nakreśliłem na ziemi pentagram.
- Przybądź.- Powiedziałem a z medalionu na mojej szyi wytrysnęło światło. Po chwili w kręgu pojawiła się Śmierć.
- Zostaw ją.- Warknąłem.
- Po co?
- Bo ja tak mówię.- Odparłem warcząc.
- Skoro sobie życzysz.- Powiedziała sycząc. Uderzyłem łapą w ziemię po czym demon zapadł się pod jej powierzchnią. Powróciłem do Spartakusa.
- Odwiedziny się udały?- Zapytałem uśmiechając się.
<Spart?>

Od Kazana Cd Rosa

Tak szczerze mówiąc to byłem zajęty. Jednak skoro przyszła do mnie to pewnie czegoś potrzebuje.
- Skoro masz ochotę to ok.- Powiedziałem spoglądając na nią. Zaczęliśmy wędrówkę po terenach. Wieczorem odprowadziłem ją do jaskini, którą zamieszkiwała.
- Miłej nocy.- Powiedziałem.
<Rosa?>

Od Spartakusa C.D Kazana

- Hmmm....no dobrze - skinąłem głową. Sam tam z siebie? Nie rozumiem go. Wilk położył mi na łapę na ramieniu i po chwili pojawiliśmy się przed jaskinią. Wilk spojrzał na mnie,a ja wszedłem do groty. Mama bardzo się ucieszyła na mój widok.
- Co tu znowu robisz? Pozwolili ci? - uśmiechnęła się.
- Tak mamo - skinąłem głową.

Kazana?

Od Kazana CD Spartakus

- Jak czuje się twoja matka?- Zapytałem.
- Chyba dobrze.
- Nie uważasz że powinniśmy ją odwiedzić?- Zapytałem. Pewnie wilk zastanawiał się do czego zmierzam.
<Spart?>

Od Rosy CD Nymeria

- Ma wiele słabości.- Mruknęłam pod nosem. Zaczęłam chodzić po terytorium niby bez celu. Tak na prawdę jednak szukałam Kazana. Wreszcie znalazłam go nad jeziorem. Pił wodę. Podeszłam do niego.
- Witaj Kazanie. Oprowadziłbyś mnie po terenach?
<Kazan?>

Od Spartakusa C.D Kazana

- Dobrze - skinąłem głową. Ruszyłem przed siebie,a za mną wadera. Odprowadziłem ją do jaskini Młodych Alf bo niby gdzie indziej? Podróż minęła w milczeniu. Gdy już ją odprowadziłem według rozkazu Kazana wróciłem na miejsce gdzie on został. Był na tym samym miejscu i czekał na mnie. Stał do mnie plecami więc podszedłem do niego.
- Już jestem.

Kazan?

Od Kazana Cd Spartakus

- Dziękuję Spartakusie. Możesz odejść.- Powiedziałem po czym spojrzałem na Xenę.
- Witaj ojcze.- Powiedziała wilczyca. No jasne urwany film.
- Skąd ta pewność?
- Po prostu.- Powiedziała.
- Dołączysz do watahy?
- Tak. Za jakiś czas przybędzie też moja siostra Gabriela.- Powiedziała wilczyca. Zza drzewa wyszedł Spartakus.
- Spart oprowadzisz Xenę? A później przyjdź do mnie.
<Spart?>

Od Nymerii C.D. Rosa

Doskoczyłam do niej, warcząc i przygotowując się do ataku. Jej obecność stawała się coraz bardziej irytująca, a mnie nigdy nie cechowała cierpliwość w walce. atakowałam szybko, by zranić i zabić. Do tego zaczęła podważać umiejętności fechtunku.
- Zapewne będzie walczył żelaznym tańcem Westeros, tańcem rycerzy, walenie i młócenie. Ja uczyłam się tańca zbójnickiego, tańca wody. - warknęłam, patrząc w jej zimne oczy. Westchnęła drwiąco i odsunęła się.
- Nie zmienia to faktu, że wasz... twój spisek ma wiele luk. Odkryją nas i zabiją. - odpowiedziała, jeszcze się odsuwając.
Zaraz ją zabiję. Przebiję Igłą. Ojcze, osądź mnie sprawiedliwie...
- Nie zabijemy jego dzieci, powtarzam ci to. Widziałam lepsze podstępy. - prychnęła.
- Zrób to, co ci powiedziałam. Naprawdę tego nie rozumiesz? - mruknęłam, odwracając się. Klnąc pod nosem, oddaliłam się powolnym krokiem, pozostawiając kudłacza z niesamowicie denerwującą waderą.

<Rosa?>

Od Kazana Cd Xor

- To nie możliwe.- Stwierdziłem.
- Tato opowiem Ci pewną historię.- Powiedział po chwili milczenia.
- Wiele wieków temu żył pewien wilk. Był bardzo stary ale i potężny. Martwiło go to że wilki czasu robiły co chciały powodując śmierć niewinnych czy też nienarodzenie innych. Przez wiele dni zanosił modły do Time'a- boga czasu. W końcu bóg wysłuchał jego próśb jednak stary wilk zapłacił za to najwyższą cenę-  swoją moc i życie. Na moc wilków czasu została założona blokada. Odtąd mogły cofać się w czasie tylko o 12 godzin. Bóg jednak pozostawił "furtki". Najpotężniejsi mogli te furtki otworzyć.- Zakończył swoją historię Xor.
- A ty jesteś jednym z nich.- Stwierdziłem.
<Xor?>

Od Sparta C.D Kazana

- Tak jest - kiwnąłem głową i odbiegłem. Kim jest ta Xena? Kazan musi ją znać jeżeli znał jej imię i prosił bym nie traktował jej jak obcą. Zadanie nie okazało się trudne. Szybko wyczułem zapach kogoś obcego. Wilka nie należącego do watahy. Pobiegłem za zapachem i znalazłem spacerującą wilczycę. Widząc mnie spojrzała na mnie nieufnie.
- Czy ty jesteś Xena?
- Skąd znasz moje imię?
- Mam na imię Spartakus. Musisz iść ze mną?
- Myślisz,że zaufam obcemu wilkowi?
- Wysłał mnie Alfa naszej watahy Kazan - wilczyca spojrzała na mnie podejrzliwie ale po chwili ze mną poszła. Kazan był tam gdzie wcześniej.

Kazan?

Od Kazana Cd Spart

- Dalej się głowisz moimi słowami?- Zapytałem gdy basior do mnie podszedł. Spart kiwnął głową.
- Mam dla Ciebie zadanie. Na naszych terenach pojawiła się pewna wadera. Ma na imię Xena. Znajdź ją i przyprowadź do mnie. Mam tylko prośbę nie traktuj jej jak obcą.
<Spart?>

Od Xoraxa

Siedziałem sobie w jaskini ojca. Tristan i Jay zajmowali się swoimi sprawami a ja próbowałem przebić pewną barierę. Nagle do jaskini wszedł ojciec.
- Co robisz?- Zapytał.
- Próbuję cofnąć się w czasie do dnia przedwczorajszego.- Powiedziałem. Czekałem na reakcję ojca.
<Kazan?>

Od Sparta C.D Kazana

Zamyślony spuściłem łeb. Powoli trawiłem słowa Kazana wciąż nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Ale Kazan ja naprawdę nie wiem... - dopiero po chwili zrozumiałem,że go już nie ma. Zamyślony poszedłem do jaskini ale nie potrafiłem zasnąć. Po nieprzespanej nocy ruszyłem nad jeziorko gdzie nagle mi się zasnęło,a gdy się obudziłem była chyba 15:00. Nad jeziorem był Kazan.

Kazan?

Od Kazana CD Spartakus

- Będziesz kimś wielkim Spartakusie.- Powiedziałem szczerze. Wilk spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie rozumiem.
- Kiedy nadejdzie czas zrozumiesz.
<Spart?>

Lucien


Imię: Lucien
Pseudonim: Jakoś go nikt nie skraca 
Człowiek: Lucien Gray
Wiek: Wszystkim mówi że ma 10 lat jednak tak na prawdę jest to 9 lat oraz 8 miesięcy 
Płeć: Basior
Głos: Powerwolf ( Attila Dorn) 
Stanowisko: Samiec Gamma oraz Głównodowodzący obrońców i wojownik Nieoficjalnie został też prywatnym ochroniarzem Kazana
Charakter: - w budowie -
Żywioł: Noc, Mrok, Cień
Moce: Związane z żywiołami 
Umiejętności: Jest szybki i silny a także zwinny. 
Rodzina: Został adoptowany przez rodzinę Kazana.
Zakochany w: Można powiedzieć że w jednej takiej...
Partner/ka: Na początku brak.
Ex: Brak
Potomstwo: Brak
Aparycja: Lucien jest wilkiem wysokim i dobrze zbudowanym. Ma czarną sierść i fioletowe oczy.
Historia: - w budowie -
Ciekawostki: ---
Towarzysz: Gunda
KW: 100
Inne zdjęcia: ---
Ludzkie zdjęcie: - poszukiwane -
Sterujący: KPA

Xena


Imię: Xena
Pseudonim: Xen ale jest gotowa na propozycje 
Człowiek: Jako człowiek również nosi imię Xena i nie ma nazwiska. Nazywają ją za to Xeną córką Ognia. 
Wiek: 5 lat 
Płeć: Wadera
Głos:  - poszukiwany -
Stanowisko: Młoda Alpha,Wojownik, Obrońca 
Charakter:  - w budowie -
Żywioł: Wojna, Ogień, Metal 
Moce: Związane z żywiołami.
Umiejętności: Jest mistrzynią we władaniu mieczem, jest również szybka i zwinna. 
Rodzina:

  • Kazan - Ojciec. Xena dowiedziała się o nim w wieku 2 lat. 
  • Apolonia - Matka Xeny. Wadera bardzo ją kocha. 
  • Dionizy - Ojczym, mąż Apoloni. Xena przez wiele lat uważała go za ojca. 
  • Achilles - Starszy o kilka minut brat Xeny. Zaginął podczas wyprawy wojennej. 
  • Gabriela - Młodsza o kilka chwil siostra Xeny. Jest jej najlepszą przyjaciółką. 
Zakochana w: Cóż sprawa dość skomplikowana 
Partner: Brak.
Ex: Można tak powiedzieć że było kilku 
Potomstwo: Brak 
Aparycja: Xena jest niemal wysokości ojca. Ma ciemnoszare futro, na którym znajdują się jasnoszare znaczenia. Zawsze chodzi z mieczem przy boku. Jako człowiek jest wysoką kobietą o czarnych włosach. 
Historia:  - w budowie -
Ciekawostki: Brak 
KW: 
Inne zdjęcia: --- 
Ludzkie zdjęcie: 1
Sterujący: KPA

Od Rosy CD Nymeria

- Zrobię to spokojnie.- Powiedziała rozglądając się.
- Jednak chcę byś wiedziała że nie pierwszy raz biorę udział w spisku. Trzy poprzednie były lepiej zaplanowane niż ten.- Stwierdziłam. Plan Nymerii owszem był niezły ale nie doskonały. Zawierał wiele luk, przez które mogliśmy zostać zdemaskowani. Szczerze wątpiła też w umiejętności Nymerii co do pokonania szczeniąt alphy.
- Poza tym możesz znaleźć kogoś równego sobie umiejętnościami walki ostrzem.- Stwierdziłam.
<Nymeria?>

Od Spartakusa C.D Kazana

- Bardzo ci dziękuje Kazanie - uśmiechnąłem się. Kazan również się uśmiechnął po czym położył mi łapę na ramieniu i po chwili byliśmy już na polanie watahy. Spojrzałem na znajomy las.
- Dziękuje ci - uśmiechnąłem się - Matka jest bardzo stara i...wiesz...Nie żyje się wiecznie. Nie jest tą samą wilczycą z przed trzech lat. Strasznie się zestarzała - spojrzałem w dal - Mogę tylko dokonać obietnicy.
- Jakiej obietnicy? - spojrzałem wprost na niego(no dobrze był trochę wyższy ode mnie).
- Że będę kimś wielkim Kazan. Na razie jestem nikim

Kazan?

Od Nymerii C.D. Rosa

Cudem powstrzymałam się przed chwyceniem rękojeści Igły i wbicia sztychu w gardło wilczycy. Utrudniała wszystko - tamta nie zechce kudłacza, tamten ma kilka towarzyszy i w sumie jest niezniszczalny, tamten mieszka ze swym ojcem. Warknęłam już dosyć głośno.
- Dlaczego wszystko nam utrudniasz? - wysyczałam. - Jaki jest problem w poderżnięciu gardła w tej piekielnej jaskini przedniej? To i to jest jaskinią. A ci jego towarzysze? Przemienię się w człowieka i zabiję Igłą. - westchnęłam ciężko.
- Nie dasz rady. - odpowiedziała spokojna wilczyca.
- Skąd wiesz, czy nie dam mu rady? - zbliżyłam się do niej, biorąc w pysk miecz. - Twoim zadaniem jest rozkochanie go, obietnice o miłości... - mruknęłam złowrogo. - Po prostu to zrób. My zajmiemy się resztą.
Odsunęłam się od wilczycy, stając za nią. Nie pozwoliłam jej dojść do słowa.
- Idź do niego, oszukaj, igraj z jego uczuciami. - powiedziałam, chowając broń za pas. Podeszłam do kudłacza, oczekując reakcji samicy.

<Rosa?>

Od Kazana Cd Spart

- Tak szybko?- Zapytałem kiedy Spartakus wyszedł.
- Chyba tak.
- Nie martw się. Kiedy następnym razem będziesz chciał odwiedzić matkę przyjdź do mnie.
<Spart?>

Od Sparta C.D Kazana

To działo się tak szybko,że nie zdążyłem zareagować. Ledwo się obejrzałem,a już zobaczyłem znajomą grotę. Tyle czasu tu nie byłem. Wbiegłem do środka. Z moją mamą rozmawiała ta srebrna wilczyca.
- Mamo!
- Spartakus! - mama ze łzami w oczach rzuciła się na mnie i przytuliła - To ty żyłeś tak blisko mnie i nawet nie chciałeś odwiedzić?
- Nie. Żyje bardzo daleko stąd. W pewnej watasze. Alfa tej watahy pomógł mi się tu dostać - opowiedziałem mamie co się stało,czemu tu jestem,o medalionie i wszystkim innym. Mama uśmiechnęła się.
- Przeczucie cię nie myliło. Ale ta wilczyca - wskazała łbem na waderę która siedziała cicho - Jest jego córką i nazywa się Melanie. Pomaga mi. No,a teraz już idź. Nie będę cię zatrzymywać.
- Mamo - spojrzałem na nią z wyrzutem - Albo tu zostanę albo idziesz ze mną. No i Melanie - mama jednak pokręciła przecząco głową,a wadera zrobiła to samo.
- Nie. Idź nie martw się. Masz przecież Medalion,a jak nauczysz się rozmawiać wszystko będzie dobrze. Powodzenia - ze łzami w oczach pożegnałem matkę i wyszedłem z jaskini.

Kazan?

Od Kazana Cd Spart

- A czy ja mówiłem że masz iść na pieszo?- Zapytałem. Położyłem łapę na łapie Sparta a po chwili byliśmy już przed jaskinią jego matki.
- I już. Zobacz co u matki.
<Spart?>

Od Sparta C.D Kazana

- Chciałbym - uśmiechnąłem się. Kazan już chciał coś powiedzieć ale nie dałem mu dojść do słowa - Niestety do bardzo daleko stąd. Dwa lata podróżowałem ze swego domu by dostać się tutaj - wyjaśniłem. To była prawda. Nie wiem ile to było kilometrów ale naprawdę dużo.
- Jesteś pewien,że nie chcesz jej odwiedzić?
- To na prawdę za dużo kilometrów. Mam poza tym medalion. Kontroluje jej zdrowie. Wszystko jest dobrze - uśmiechnąłem się - Bardzo ci dziękuje za pomoc Kazanie.

Kazan?

Od Kazana CD Spartakus

- Witaj Spartakusie.- Powiedziałem.
- Nie musisz mi się kłaniać za każdym razem kiedy mnie widzisz.- Powiedziałem uśmiechając się.
- Jak tam zdrowie matki?
- Lepiej.- Stwierdził wilk.
- Może miałbyś ochotę ją odwiedzić?
<Spart?>

Od Sparta C.D Kazana

Byłem własnie we wiosce. Spacerowałem między straganami i ludźmi w kapturze z worka po ziemniakach. Co z tego,że byłem człowiekiem skoro miałem niebieskie włosy i brwi? Próbowałem kiedyś je smarować błotem ale jakoś się to nie udawało bo naturalny kolor prześwitywał. Niestety nic w straganach nie było dlatego ruszyłem ścieżką i niepostrzeżenie wszedłem do lasu. Nie zmieniałem się w człowieka za często. Po prostu nie chciałem. Nad moją głową latał Fuks. Wtedy zobaczyłem spacerującego Kazana. On również mnie wypatrzył. Szybko zdjąłem worek z głowy,zmieniłem w wilka i pospiesznie się ukłoniłem.

Kazan?

Od Viride C.D Kiiyuko

Uśmiechnęłam się do wadery. Pomoc się przyda, niby czemu nie.
- Przedstawisz mi się? Ja jestem Viride. A ty? - zapytałam.
- Kiiyuko, ale mów mi Yuko.
- Oczywiście.
Dalej szłyśmy mówiąc i opowiadając trochę o sobie. Po pewnym czasie ujrzałyśmy, a raczej Yuko ujrzała ślady jelenia.
- Masz ochotę na obiad? - zapytała w żartach.
- Nie! To Eriv. Czuję to... Wiem to! I... nie jem jeleni. Nie pytaj. - uśmiechnęłam się. Pędem ruszyłyśmy na przód. Las się skończył. Tam, gdzie nie było lasu, były zboża, trawy i chwasty. Tym samym ślady racic zastąpione były delikatnymi wgnieceniami w trawie. A tym nie można było wierzyć, bo nie wiadomo do kogo należały. Teraz trzeba było polegać na węchu. Yuko szybko załapała zapach Eriv. Po pewnym czasie, wśród zbóż dostrzegłam górną część Jelenia. Koloru nie mogłam dostrzec, gdyż słońce świeciło mi prosto w oczy.
- Widzisz? Tamta to Eriv! Na pewno!
Podbiegłyśmy jeszcze kawałek, a ja chcąc wystraszyć przyjaciółkę wskoczyłam na nią ze zboża. To nie była ERIV! Bo ta prawdziwa właśnie do nas biegła.
- Haha! Udało mi się. Cały czas was śledziłam! - wykrzyknęła na wejściu.
- Cisza! Yuko, zamień się w człowieka i wskakuj na nią.
- O nie! Obcego na swym grzbiecie wozić nie będę! - zaprotestowała. Byłam lekko poddenerwowana.
- Elson! Elson! Elson! - zawołałam. Po chwili ze zbóż wyłonił się piękny, złoty pegaz.
- Chcesz na nim jechać? Pojedziemy do lasu. Potem - jeżeli będziesz chciała - do ludzi. Ale pytanie : chcesz na nim jechać? Ja wsiądę na Eriv.
(Yuko?)

Od Rosy Cd Nymeria

- Z tym podrzynaniem gardeł to raczej nie jest dobry pomysł. O tyle o ile Midnight i Sunrise mieszkają same o tyle Xorax przeprowadził się do jaskini ojca.- Powiedziałam przypominając sobie szczegóły.
- I towarzysze. Kazan ma na pewno dwóch a z tego co wiem ten jego tygrys jest jakimś magnesem na inne koty. A nie muszę przypominać że to zwierzęta czujne.- Stwierdziłam. Zamyśliłam się na chwilę.
- Wątpliwą sprawą jest też dotarcie do legowiska Kazana. Wszyscy są przyjmowani w jaskini przedniej. Ale główna komnata jest na końcu kilkuset metrowego labiryntu.
<Nymeria?>

Od Nymerii C.D. Rosa

Przymrużyłam oczy. Miała rację, alpha zapewne wziął tyle samic, iż liczba jego bękartów przekroczyła dziesiątkę. Większość była dorosła, więc byli w pełni swych sił, zarówno magicznych, jak i fizycznych.
- Trucizna, nóż... - westchnęłam. - To może ich zabić. Wystarczy, że zakradniemy się w nocy do ich jaskiń i poderżniemy im gardła. A co do tej bękarcicy... Kto by ją chciał? Wygląda co najmniej źle. - dodałam.
- Ale ma swój gust i zapewne nie zechce twojego towarzysza. - odpowiedziała, uważnie obserwując samca.
- Kudłacza? Która nie chciałaby, żeby to on grzał im łoże?
- Midnight.
Warknęłam cicho. Zawsze coś musiało się nie zgadzać.
- Pokonam ją w walce. To nie może być takie trudne.
Na pewno będzie trudniejsze od zabójstwa Freya.
- Kontroluje furię.
- To podajmy jej pasztet z młodszej siostrzyczki. - westchnęłam ciężko. - Mam w tym doświadczenie. - zachichotałam, wyciągając zza pasa Igłę. Wbiłam ostrze w ziemię. Popatrzyłam na ozdobną rękojeść.
- Zapomniałaś o innych. - mruknął, stojący kudłacz.
- Poderżniemy im gardła we śnie. No to już jest proste. - wywróciłam teatralnie oczami.

<Rosa?>

Od Xoraxa CD Mid

- U ojca. Mój towarzysz się tutaj nudzi. U ojca będzie mógł pogadać z Jay'em. I muszę się poćwiczyć z niektórymi mocami. - Powiedziałem  rozglądając się za Tristanem.
<Mid?>

Od Rosy CD Nymeria

- Plan jest dobry ale mało szczegółowy.- Powiedziałam.
- Ponoć chcecie pozbyć się całej rodziny Alph. A jak pragnę wam przypomnieć nie tylko Sunrise i Midnight są szczeniętami Kazana. Największym problemem powinien być z Xoraxem. Jakby nie było jest tylko kilka centymetrów niższy od Kazana. I jego żywiołem jest czas.- Powiedziałam.
- I właśnie. Są przecież jeszcze inni. Thanatos, Lex, Lor i Whyko. O tych wiemy. Ale Kazan sam przyznał siostrze że oprócz Xoraxa i Sunrise film mu się kilka razy jeszcze urwał i nie zaprzecza swojego ojcostwa w sprawie kilku wilków.- Dodałam szybko.
- No i wątpię aby Midnight miała się poddać względom Makoto.- Stwierdziłam przyglądając się wilkowi.
<Nymeria?>

Od Mid C.D. Xorax

-Nie, nawet ci się nie dziwie-odpowiedziałam spokojnie.
-Serio?-zdziwił się.
-Tak. Ostatnio mnie raczej często nie ma-odpowiedziałam szczerze.
-A gdzie się przeprowadzasz?

Xor?

Od Xoraxa

W jaskini młodych Alph dziwnie się czułem. Mid nigdy nie było więc nudziło mi się. Postanowiłem przeprowadzić się do ojca. Raz że Tristan miał by towarzystwo w postaci Jay'a a ja mógłbym pogadać z ojcem. Szybko znalazłem siostrę.
- Mid nie przeszkadzało by Ci gdybym przeprowadził się do ojca?
<Mid?>

Od Spartakusa

- Łap Fuks! - normalnie bawiłem się z nim jak człowiek z psem. Tylko,że gdy człowiek żuci psu patyk ten go przyniesie z powrotem i zabawa od początku. Co innego jeżeli bawi się z ptakiem kontrolującego ogień. Wtedy trzeba uzbierać całą grupkę patyków bo gdy się jeden żuci zostanie spalony. I na tym właśnie polega zabawa z Fuksem.
- Kra! - zakrakał(tak wiem,że to orzeł) i ruszył za patykiem. Po chwili kolejna kupka popiołu znalazła się na ziemi.
- Co robisz? - usłyszałem za sobą.

Ktoś?

Od Nymerii C.D. Makoto

Nasłuchiwałam dźwięków nocy, nie chcąc zasypiać. Wiedziałam, że znowu powrócę do skóry ślepej Aryi, a to było ostatnią rzeczą, jakiej pragnęłam. Ślepa Arya musiała żebrać na ulicy, cierpieć przez bezdomną dziewczynkę, wciąż sprawdzającą jej zmysły. Nawet skóra Nymerii Stark była przyjemniejsza, milsza, choć przesiąknięta zemstą i pełna śmierci. Ona zabijała, nie liczyła się z konsekwencjami, z życiem ofiar, jakby zabrano jej uczucia. Wciąż uparcie starając się nie zasnąć, spojrzałam na kudłacza. Syczał, klął, prawdopodobnie z bólu. Gdybym mogła, zapewne podniosłabym się i mu jakoś pomogła. Przecież jego rany nie mogły być śmiertelne. Znowu zaklął, tym razem głośniej, zapewne myśląc, iż tego nie słyszę. Westchnęłam cicho.
- Dlaczego nie pozwoliłeś, by opatrzyła twą ranę? - zapytałam szeptem. Odwrócił pysk w moją stronę.
- Nic mi nie jest. - rzekł obojętnie, patrząc na mnie. - Powinnaś odpoczywać.
- Oboje coś powinniśmy. Ja powinnam odpocząć, ty zaś pozwolić medyczce opatrzyć twe rany.
- Nie pójdę do niej.
- W takim razie ja nie pójdę spać.
Umilkł, odwracając się ode mnie. Ja nie mogłam tego uczynić, toteż wpatrzyłam się w ułamek świata widoczny przez wyjście jaskini.
Ser Góra, Calrin, Słodyczek, ser Zarin, ser Levir, królowa Cliara. Valar morghulis.
Bezgłośna modlitwa choć na chwilę oderwała mnie od myśli o ślepej Aryi. Starałam się też myśleć o siostrze, wpatrując się w okoliczne drzewa z liśćmi mokrymi jeszcze od niedawnej ulewy, od ziemi pokrytej kałużami. W podobnym lesie ścigałam Aryanę. Znowu westchnęłam prawie bezgłośnie i poruszyłam ranną łapą, układając ją na jednej ze zdrowych. Ból na moment odezwał się ze zdwojoną siłą, ale, tak jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął. Po raz kolejny ciszę przerwał jęk, tak podobny do tego, który wydawał stary lord, chwytając się za krwawiące gardło. Zerknęłam na kudłacza.
- Mówiłam ci coś. - odezwałam się.
- Przed chwilą bredziłaś. - wychrypiał, plując na zimną skałę.
- Ty też zaczniesz, jeśli nie dasz sobie pomóc. Najpierw zaczniesz bredzić, potem w ogóle się nie odezwiesz. Na samym końcu umrzesz w męczarniach.
Mruknął coś niezrozumiałego.
- Wyjdziesz zza grobu, by dopełnić nasz wcześniejszy plan? - uśmiechnęłam się nieznacznie do odwróconego kudłacza.

<Makoto?>

Od Sparta C.D Sunrise

Zmarszczyłem brwi. Co jest? Znowu przede mną ucieka czy mi się zdaje?. Najpierw ojciec coś od niej chce. Teraz siostra. Może mi się zdaje. Westchnąłem i położyłem się na kamieniu. Słońce przyjemnie grzało i po chwili moje mokre futro wróciło do suchości. Postanowiłem się zdrzemnąć. Obudziłem się tak około po godzinie. Wstałem i ruszyłem przed siebie do mojej jaskini. Tam zobaczyłem przed medalion mamę. Wszystko było z nią w porządku. Wtedy usłyszałem ,,pukanie''.

Sunrise?

Od Kiiyuko C.D. Viride

Szłam sobie lasem. Dziś był wyjątkowo piękny dzień. Zapach sosen, świerków czy brzóz był były jednymi z moich ulubionych. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam wiewiórkę, która później najzwyczajniej w świecie uciekła. Usłyszałam wołanie.
- Eriv! Eriv! Chodźże tu! No weź! Eeeeeeriiiiv! Kurczę! - wyraźnie był to głos wadery. Miły dla ucha. Pobiegłam w stronę, z którego go słyszałam, kiedy nagle przede mną ukazała się chyba właśnie ona. Przewróciła się przez własny ogon. Przyznać trzeba, urodą nie grzeszyła. Była zielona, od razu skojarzyłam ją ze Strażnikami. A oni byli różni, podobni do niej. I mieli oczywiście takie kolory, zwykle rzucające się w oczy, czyste, związane z żywiołami. Zamiast sierści miała na sobie... Rośliny. Koniczyna, zajęczy szczaw, babka lecznicza i kilka innych. Mogłam to rozpoznać, gdyż byłam szamanką. Jej ogona wydawało się nie widać końca. Lecz można było dojrzeć przebłyski morskiego koloru.
- Zgubiłaś kogoś? - spytałam.
- Uch... Tak. Moją towarzyszkę... - jęknęła. Pomogłam jej wstać.
- Jak wyglądała? - przekrzywiłam głowę w zapytaniu. Opowiedziała mi o jej wyglądzie.
- W sumie to widziałam niedawno jak przebiegała tędy jeleniopodobna. Może to ona?
- Nie wiem, byłabym wdzięczna, gdybyś pomogła mi jej poszukać. - otrzepała się.
- Nie ma problemu, chodźmy. - rzuciłam i uśmiechnęłam się.

<Viride?>

Od Sunrise C.D. Spartakus

Zmarszczyłam brwi i zanurkowałam. Otworzyłam pod wodą oczy. Widziałam jego łapy.
- Sun? Sun, gdzie cię wcięło? Wszystko ok? - podniósł taflę wody po przeciwnej stronie (w końcu był wodnym wilkiem). Wciągnęłam go pod wodę i zaczęłam podtapiać z szyderczym uśmiechem. W końcu się wyłonił.
- Ty... - warknął patrząc na mnie. Zaśmiałam się i zaczęłam uciekać. On, jak na mnie przystało, zaczął mnie gonić. Oczywiście woda uniemożliwiała mi szybkie poruszanie się biegałam po wodzie w te i wewte. W końcu wyszłam z niej i otrzepałam się. Spart również to zrobił.
- Powinnam iść do mojej siostry. Powiedziała mi, że mam jej w czymś pomóc. - oznajmiłam i ruszyłam w stronę jaskini siostry. - Do zobaczenia potem. - uśmiechnęłam się w odchodne.

< Spart?>

Od Makoto C.D. Nymeria

Bez słowa wziąłem ją na plecy (znowu) i skierowałem się do naszej wcześniejszej lokacji.
- Ej, co ty robisz? - jęknęła. Nie odpowiedziałem. Ale najwyraźniej odpuściła.
Niosę cię, by twój stan się nie pogorszył, łajzo.
- A ty nie potrzebujesz pomocy? - usłyszałem nagle głos tej małej.
- Nie, ja dam radę. - odparłem, podrzucając na sobie Arry.
- Może chociaż to obejrzę i dam ci prepa...
- Dam radę. - przerwałem jej, podkreślając stanowczym tonem. Nie miałem ochoty bawić się w przyjście do lekarza, a jak będę grzeczny to dostanę coś słodkiego. Ruszyłem bez słowa do tamtej groty... Nie była ona zbyt duża, ale zbyt mała też nie. Więc mogliśmy tam zostać do rana bez problemu.
***
Kiedy byliśmy na miejscu, zrzuciłem z siebie wilczycę (oczywiście nie tak, że poleciała na drugi koniec groty, tylko tak normalnie).
- Leż i nie wstawaj, bo drugi raz cię nosić nie będę. - rzuciłem beznamiętnie. Ona tylko wywróciła oczami. Położyła się pod ścianą i westchnęła. Dopiero teraz się zorientowałem, że przestało padać. Wyszedłem przed schronienie. Przysiadłem i spojrzałem w niebo. Pełnia księżyca oświetlała całą okolicę. Nie było aż tak jasno, ale można było większość zobaczyć.
W pewnym momencie przyleciał ptak. Od razu poznałem, że to Marcepan. Zakrakał na przywitanie i usiadł na czubku mojej głowy.
- Gdzie byłeś przez tak długi czas, co? - spytałem, patrząc przed siebie. On natomiast, znów zakrakał w odpowiedzi. Rzadko kiedy się odzywał, w końcu nie był papugą. Nie minęło kilka chwil, a przeleciał na sąsiednie drzewo.
Wtedy właśnie powrócił pulsujący ból, który przeszedł niczym prąd po moim ciele. Zacisnąłem szczęki i jęknąłem cicho.  Powoli wróciłem do środka. Położyłem się w kącie groty i zacząłem odwijać część rękawa. Krew znowu zaczęła ciec.
- Cholera... - zakląłem pod nosem. Zawinąłem to z powrotem. Musiałem udać się do rzeki z samego rana. Albo chociaż jakiekolwiek wody.
Rozluźniłem ciało, zamykając oczy w bólu i położyłem się na boku. Musiałem przetrwać jakoś do rana. Musiałem.

<Nymeria?>