- Trucizna, nóż... - westchnęłam. - To może ich zabić. Wystarczy, że zakradniemy się w nocy do ich jaskiń i poderżniemy im gardła. A co do tej bękarcicy... Kto by ją chciał? Wygląda co najmniej źle. - dodałam.
- Ale ma swój gust i zapewne nie zechce twojego towarzysza. - odpowiedziała, uważnie obserwując samca.
- Kudłacza? Która nie chciałaby, żeby to on grzał im łoże?
- Midnight.
Warknęłam cicho. Zawsze coś musiało się nie zgadzać.
- Pokonam ją w walce. To nie może być takie trudne.
Na pewno będzie trudniejsze od zabójstwa Freya.
- Kontroluje furię.
- To podajmy jej pasztet z młodszej siostrzyczki. - westchnęłam ciężko. - Mam w tym doświadczenie. - zachichotałam, wyciągając zza pasa Igłę. Wbiłam ostrze w ziemię. Popatrzyłam na ozdobną rękojeść.
- Zapomniałaś o innych. - mruknął, stojący kudłacz.
- Poderżniemy im gardła we śnie. No to już jest proste. - wywróciłam teatralnie oczami.
<Rosa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz