środa, 17 sierpnia 2016

Od Makoto C.D. Nymeria

- Wyjdziesz zza grobu, by dopełnić nasz wcześniejszy plan? - uśmiechnęła się nieznacznie w moją stronę. To prawda, że ciekawie by było dokonać tego spisku. Ciekawiło mnie czy alpha naprawdę jest taki wszechmocny. I tu pojawiło się ryzyko.
Albo przeżyję z własnych łap, albo zginę z jego.
Wstałem powoli z ziemi i skierowałem się do wyjścia.
- Dokąd idziesz? - zapytała. Czyżby ją to interesowało?
- Musimy dokonać tego spisku, nieprawdaż? - spojrzałem jej w oczy. Zapadła cisza. Słychać było tylko wiatr z zewnętrznego świata i co jakiś czas krakanie nocnych ptaków - kruków.
- Niedługo wrócę... - rzuciłem beznamiętnym tonem. Jakby to kogokolwiek obchodziło. W odchodne usłyszałem tylko krótkie "powodzenia". Ciekaw byłem czy jak wrócę to będzie leżała tutaj nadal...
***
- Nie ruszaj się. - mruknęła wadera, opatrując mi ranę. Zacisnąłem szczęki. - Boli cię?
- N-nie... - powiedziałem nawet na nią nie patrząc. Bo po co? Wpieniała mnie tylko. 
- Czyli cię boli. - zaczęła dalej opatrywać. Zamknąłem oczy, gdyż pojawił się nieco większy ból. Myślałem tylko o jego końcu.
- Jesteś idiotą. - powiedziała nagle.
Zamknij ten pysk, żółtodzióbie.
- Gdybyś przyszedł wcześniej, nie musiałbyś teraz tak cierpieć. - dokończyła bandażowanie łapy, która akurat bolała mnie najmniej. - Gotowe. - rzekła i usiadła. 
- Mogę już iść? - zapytałem.
- Tak, ale nie przemęczaj się. Wolałabym byś ty i twoja towarzyszka Nymeria przyszli do mnie pojutrze na kontrolę. - po tych słowach momentalnie postawiłem uszy.
- Nymeria? - spojrzałem na małą waderę.
- No tak. Ta, z którą byłeś tu wczoraj.
- Wiem, z kim byłem wczoraj. - prychnąłem, odwróciłem łeb i wstałem.
- Na razie. - rzuciłem w odchodne.
- Dobranoc. - odparła. 
***
Niedługo potem odnalazłem jaskinię, w której miałem przenocować. Lecz już się przejaśniało. Spojrzałem na wilczycę. Dziwnie się wtedy poczułem. Nie da się tego tak po prostu opisać. Ona uśmiechnęła się i znów położyła głowę na łapach, jednak nie na długo.
- Powiedz mi... - zacząłem. - Czy ty aby na pewno nazywasz się Arry? - zapytałem, patrząc w otchłań małej groty. Popatrzyła się na mnie z niedowierzaniem. Jakby nie wiedziała co w tej sytuacji zrobić. Później tylko spuściła głowę.
- Jak mnie opatrywano, powiedziano mi, że mam przyjść pojutrze ze swoją "towarzyszką" Nymerią. - wyjaśniłem. Domyślałem się jaka będzie jej reakcja, jednak wolałem pozostać w milczeniu. Położyłem się pod przeciwną ścianą, pod którą leżała ona.

<Nymeria?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz