niedziela, 14 sierpnia 2016

Midnight

Imię: Midnight
Pseudonim: Mid, Night, Nightmare
Człowiek: Tris Nightmare
Wiek: 4,5 roku
Płeć: Wadera
Stanowisko:  Młoda Alpha // Wojownik, Morderca.
Charakter:  Jest raczej miła, lubi przebywać sama lub w wąskich gronach, ma swoje sekrety i woli trzymać je przy sobie. Jest w sporym stopniu introwertykiem i przez to nie lubi przesiadywać z kimś zbyt długo. Czasami zamyka się w sobie i ukrywa swoje uczucia.  Jednak jest dobrą przyjaciółką, lubi się śmiać i wygłupiać. Zawsze stanie w obronie przyjaciół, niezależnie od sytuacji. Jest odważna... nawet za bardzo, i często ma przez to kłopoty. Ma też w sobie trochę agresji, jednak trzeba ją bardzo zdenerwować żeby ją ujawniła. Bywa tajemnicza. Kiedy ma zły humor, oddala się od innych i woli przemyśleć kilka rzeczy w spokoju. 
Żywioł: Noc, Ogień, Cień, Księżyc
Moce: Jest ich zbyt wiele by wymieniać, ale w skrócie wszystkie związane z żywiołami oraz teeportacja, telekineza, chronokineza i telepatia.
Umiejętności: Jest wyjątkowo szybka i zwinna. Potrafi dobrze się wspinać.
Rodzina:

  • Kazan-ojciec
  • Sunrise-młodsza siostra
  • Hope-matka adopcyjna, bardzo miła i dobra wadera.

Zakochana w: Czy ja wiem?
Partner: Brak.
Ex: Było 2 ale słabo się to skończyło...
Potomstwo: Nope, brak.
Aparycja: Jest wysoką czerwono biało czarną wilczycą z niebieskimi oczami. Ma również czarne znamię w kształcie księżyca obok oka
Historia:  Urodziłam się... w sumie nie mam pojęcia. Najwcześniejsze co pamiętam to gdy miałam pół roku. Więc, mając pół roku żyłam w watasze zwykłych wilków nie posiadających żadnych niezwykłych mocy lub umiejętności. Byłam odrzucana i nie mogłam znaleźć wspólnego języka z nikim oprócz Hope, czyli moją matką adopcyjną. Nigdy nie znałam swoich rodziców i był to kolejny powód, dla którego byłam traktowana jak wyrzutek. Często wysłuchiwałam tekstów  o tym, że powinnam się stąd zmywać,że nie pasuję tu, że nikt nigdy się ze mną nie zaprzyjaźni, a tym bardziej pokocha. Bolało mnie to, jednak to sprawiło, że przestałam kogokolwiek słuchać, a także przestałam przejmować się wszystkimi, którzy coś do mnie mieli. Gdy  skończyłam 1,5 roku udałam się na szkolenie dla wojowników i morderców gdzie spędziłam rok na szkoleniu. Nauczyciele zawsze lepiej oceniali zwykłe wilki, jednak zawsze dobrze wykonywałam zadania i polecenia dzięki czemu dostałam miano wojownika, a także doszłam do samego końca szkolenia na mordercę. Zostało mi tylko ostatnie zadanie do wykonania. Nie obawiałam się tego ponieważ widziałam, że wszyscy mieli proste zadania w stylu zabicia danej liczby wrogich stworzeń typu kojoty. Czekałam kilka dni na nadejście rady starszych, która oznajmiłaby mi jakie jest moje ostatnie zlecenie w ramach szkolenia. Jednak tego się nie spodziewałam...zdaniem kończącym szkolenie było pokonanie niedźwiedzia mieszkającego niedaleko klifu. Wiedziałam, że było to zadanie zniechęcające, ponieważ gdybym się teraz poddała to wydaliliby mnie z watahy. Postanowiłam podjąć się tego zadania i wyruszyłam po zmroku. W miarę szybko odnalazłam zwierzę i nie zamierzałam wrócić bez jego głowy.  Uczciwie rozpoczęłam walkę oznajmiając zwierzęciu, że chcę walczyć, a on od razu zaatakował. Walka była bardzo długa i męcząca. Po kilkugodzinnej walce poczułam się słabo i zobaczyłam sporą plamę krwi wokół siebie. Nagle usłyszałam myśli  niedźwiedzia "-I tak zamierzałaś mnie pokonać? Haha! Rodzice nie będą dumni!-śmiał się". Po tym poczuła w sobię wielką siłę i urwał mi się film... Jedyne co pamiętam to przerażoną minę niedźwiedzia kiedy biegłam w jego stronę. Później tylko ciemność. Po przebudzeniu zauważyłam pełno krwi, jednak większość nie należała do mnie, rozejrzałam się po czym zobaczyłam leżącą nieopodal moją "ofiarę". Wtedy odkryłam jedną z najsilniejszych mocy Furię.  Ona pomogła mi zabić niedźwiedzia. Zadowolona, a zarazem zdziwiona mocą, którą posiadłam wróciłam do watahy, gdzie zastałam wojnę... Zobaczyłam wilki używające ludzkiej broni, a kilkoro z nich miało także moce żywiołów. Nie myśląc wiele rzuciłam się w stronę jaskini Hope. " -Hope!? Gdzie jesteś?"-krzyczałam szukając wilczycy. Szybko wybiegłam jej szukać i zobaczyłam ją... Wyglądała okropnie... Miała wydrapane oczy i rozcięty bok. "-Hope! Nie!"-krzyczałam próbując obudzić najbliższą mi osobę."-Jestem przy tobie"-powiedziała wstając. "-Żyjesz!"-przytuliłam ją. "-Jakimś cudem, ale musimy z tąd uciekać. Zaprowadź mnie do jaskini szamana"-powiedziała "patrząc" się na mnie swoimi pustymi oczodołami. Zaprowadziłam ją tam. Podałam jej bandaże znajdujące się na skalnej półce, którymi opatrzyła rany mi i sobie, a także zawiązała jeden na "oczach". Uciekłyśmy z tego miejsca... Nie było dla kogo walczyć, byłyśmy jedynymi, które przeżyły. Wędrowałyśmy razem przez rok, jednak wtedy Hope postanowiła abym rozpoczęła własne życie i nie przejmowała się nią. Nie mogłam się z tym pogodzić, jednak wiedziałam, że sobie poradzi i ostatni raz ją przytuliłam i ruszyłam w daleki świat. Po drodze przeżyłam jeszcze sporo przygód, które pomogły mi odkryć moje moce. A po skończeniu 4,5 roku trafiłam tu i odkryłam niezwykłą prawdę o moim pochodzeniu.
Ciekawostki:

  • Po długim spędzaniu z kimś czasu często potrzebuje odpocząć od tego w samotności.
  • Ma kilka "faz zdenerwowania".
  • Kocha muzykę, zwłaszcza Rock'a.
KW: 
Inne zdjęcia: 1Furia, Z Hope ,
Ludzkie zdjęcie:
Sterujący: sponspo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz