niedziela, 14 sierpnia 2016

Od Sunrise C.D. Spartakus

- Po prostu cię polubiłam. Zabawny jesteś. - odrzekłam poprzez zamknięte nadal oczy. Po chwili usłyszałam huk. Momentalnie je otworzyłam i rozejrzałam się szukając źródła tego dźwięku. Kątem oka zauważyłam, że Spartakus też.
- Co się stało? - zapytałam. W sumie niepotrzebnie, bo nie spodziewałam się żadnej sensownej odpowiedzi, a przeczuwałam, że mój towarzysz również nie wie, skąd ten huk mógł się wydobyć. Basior tylko pokręcił przecząco głową, dając mi znać, tak jak myślałam, że nie ma pojęcia. Ruszyłam powolnym krokiem w stronę lasu bacznie go obserwując.
- S-Sunrise, nie idź tam sama! - jęknął.
- A to niby dlaczego? - zwróciłam wzrok w jego stronę.
- Bo...
- Nie ma "bo". Idziesz ze mną. Rusz się, Spart. - powiedziałam i znów zaczęłam iść.

 ***
Weszliśmy do lasu. Już zaczęłam tracić nadzieję, że cokolwiek znajdziemy, a zaczęło się ściemniać, więc powinnam w sumie już wracać. Nagle jednak chłód przeszył moje ciało. Dreszcz na moich plecach sprawił, że moja sierść się zjeżyła. W pewnym momencie, dosłownie sekundowych poczułam, że leżę przybita do ziemi. Nie wiedziałam kiedy, jak, skąd. Widziałam tylko oczy. Szkarłatne, świecące, a co najgorsze - znajome... Jęknęłam cicho, będąc w świadomości, pod czyim ciężarem się znajduję. 
- Słodka Sunny, znów się spotykamy... - jego chropowaty i gruby głos sprawił, że moje uszy się podkuliły. Nie odzywałam się. Zwróciłam wzrok w stronę Spartakusa. Był w żelaznej klacie. Nic nie mógł zrobić. Nie dziwiłam mu się.
- Wynoś się... - syknęłam, co najwyraźniej było błędem, ponieważ zostałam przyciśnięta do chłodnej ziemi bardziej. 
- Grzeczniej. - warknął. - Daj w końcu spokój i mi lepiej powiedz, gdzie ona jest... Chociaż raz ze mną współpracuj, a obejdzie się bez niepotrzebnego płaczu i zgrzytania zębów. - zagroził.
- Nie powiem ci, bo nie wiem. - zszedł ze mnie, uniósł mnie w swojej ogromnej paszczy i rzucił mną o pobliskie drzewo.
- Powiedziałem coś. - podszedł do mnie. Jednak ja zniknęłam. Ukochana czasoprzestrzeń. Pojawiłam się za nim wychodząc powoli z mini portalu.
- Pieśń Księżyca! - krzyknęłam. Wilk spanikowany odwrócił się w moją stronę. Z mojego ciała rozległ się wybuch żółtego promieniowania, co zaczęło osłabiać tego gościa. Padał na ziemię pod przeciążeniem. Uwolniłam Spartakusa. 
- Nic ci nie jest? - spytałam z troską w głosie.
- Nie musiałaś mnie ratować. Było tam całkiem wygodnie. - zaśmiał się.
- Mam go poprosić jeszcze raz, by cię tam wrzucił? - uniosłam brew.
- Nie... 
- No to mi pomóż. - mrugnęłam do niego okiem i ruszyłam w stronę wroga.

<Spartakus?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz