niedziela, 14 sierpnia 2016

Od Nymerii C.D. Makoto

Pomruczałam niechętnie, udając zmęczenie, ale ruszyłam za wilkiem, dosyć szybko dorównując mu kroku. Zainteresowałam go sobą i swoimi zamiarami, których nie miałam zamiaru mu zdradzać, przynajmniej na razie. Nadal zamierzałam grać w tę bezsensowną grę. Grę, którą przed laty nazwałam grą o tron. A w grze o tron zwycięża się lub umiera. Nie ma ziemi niczyjej. Kręciłam, manipulowałam faktami, by tylko zdobyć to, czego potrzebowałam. Tak jest i w przypadku kudłacza.
- Czyżbym był ci do czegoś potrzebny, czy może jestem tak zabójczo przystojny, że się mnie uczepiłaś jak rzep psiego ogona? - zapytał kpiąco, przerywając ciszę. Mimowolnie prychnęłam, jednak za chwilę uśmiechnęłam się nieznacznie.
- Nawet półręki, tudzież półłapy, byłby przystojniejszy od ciebie. - westchnęłam ciężko, wręcz teatralnie. - A potrzebny? Mógłbyś grzać me łoże w nocy, ale tak się składa, że nie posiadam łoża. - zaśmiałam się cicho.
Kudłacz nie odpowiedział, przynajmniej na razie, i rozejrzał się dookoła. W końcu, jak stwierdził, musiał patrolować tereny.
- Potrzebny, w innym sensie. Nie będę grzał łoża szczeniakowi. - powiedział wreszcie.
- A gdybym była kobietą?
- Nie jestem dziwką.
Chciałeś powiedzieć kurwą.
- Wybacz, przypominasz mi taką jedną, z Królewskiej Przystani. - odpowiedziałam spokojnie, zerkając na wilka. Nie reagował, wyraz jego pyska pozostał obojętny.
- W czym jestem ci potrzebny? - zapytał, jakby robiąc mi na złość. Nie chciał zmienić tego feralnego tematu potrzeb.
- Wydajesz się być obeznany w prawach tego świata, nie tak, jak inni. - spojrzałam na niego. Mówiąc o innych, miałam na myśli bękarty alphy. Obie nic nie wiedziały o życiu, jego niegodziwościach.
- Może. - odpowiedział krótko.
- Oboje gramy w tę piekielną grę. - rzekłam, patrząc przed siebie. Miałam gotowy plan na cele, które tak naprawdę nie były moimi. - Pragniemy władzy, nawet tej pozornej. Chcemy miażdżyć swych wrogów, zabijać ich podstępem. Dlaczego też nie uczynimy tego temu zawszonemu alphie? Sączymy truciznę do jego jedzenia, poderżniemy gardło we śnie. I te jego bękarty. Tą małą możemy udusić, większą zaś pokonać w walce. Skończą nędznie, tak jak zaczęli.

<Makoto?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz