poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Od Chevala C.D. Midnight

- Dziękuję - odparłem z uśmiechem na słowa Midnight. - Miło, że mnie tu zabrałaś.
- Drobiazg - powiedziała skromnie. - Dzisiaj zdążymy wybrać się w jeszcze przynajmniej jedno miejsce, jeśli oczywiście chcesz.
- Jasne! Nie mogę się doczekać.
*godzina marszu później*
- Jesteśmy na miejscu - oznajmiła Midnight, uśmiechając się zwycięsko. Przed nami rozciągało się... właściwie nie wiem co. Przypominało mi to wzburzone morze, tyle, że zamarznięte. Między załamującymi się falami wiła się wąska ścieżka. Przyznaję, czegoś takiego się nie spodziewałem.
- Robi wrażenie - powiedziałem. Moja towarzyszka uśmiechnęła się do mnie lekko.
- Chodźmy! - zawołała i weszła na chłodną dróżkę. Była odważna... Ruszyłem za nią i przez pewien czas przeciskaliśmy się między lodowymi rzeźbami w milczeniu. Nagle Midnight zatrzymała się przy czymś.
- Cheval, patrz - szepnęła podekscytowana, wskazując łapą wylot niewielkiego tunelu. Żeby tam wejść, musielibyśmy się czołgać... Poza tym czułem stamtąd jakiś delikatny, aczkolwiek drażniący zapach.
- Chcesz tam iść? - zapytałem.
- Czemu nie?
- No... dziwnie to pachnie...
- Oj, weź przestań - odparła i wczołgała się do lodowego korytarza. Nie mając ochoty zostawiać jej tu samej, pochyliłem się i ruszyłem za nią. Miałem nadzieję, że to kolejne piękne miejsce, tak jak tamten otoczony murem ogród. Jednak choć trafiliśmy po minucie czy dwóch do niezwykłej zamarzniętej jaskini, to, co w niej spotkaliśmy, bynajmniej nie było miłą niespodzianką.
<Midnight?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz