poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Od Nymerii C.D. Kazan

W jednej chwili stałam w jaskini, patrząc w oczy alphie, zaś w drugiej znalazłam się w lochach Winterfell, a ten właśnie wilk wskazywał na dwie osoby, które miały być moim rodzeństwem. Chłopczyk i dziewczyna spali. Chłopczyk był brunetem, z pociągłą twarzą, zupełnie odmienną od rysów Starków. To Karstark, Arren lub Morsh. Dziewczyna, fakt, miała rude włosy i pociągłą twarz, ale jej orli nos i malutkie usta mówiły zdecydowanie co innego. Bolton. Ellisha Bolton. To nie moje rodzeństwo.
- Kłamałeś. - odezwałam się. - Chłopak to jeden z synów starego Karstarka, chorążego mego pana ojca, dziewczyna zaś, jest Ellishą Bolton, żoną lorda Boltona. - stwierdziłam lodowatym tonem. - Kto włada w Winterfell?
- Człowiek obdarty ze skóry.
Bolton.
- Zabierz mnie stąd. Nie chcę patrzeć na upadek domu i władających nim ludzi. - syknęłam. Jednak on nie chciał spełnić mego życzenia, wpatrując się w więźniów.
Kłamca, kłamca, kłamca... To kolejna gra, mająca skłonić mnie do upadku... Nie, nie dzisiaj.
- Zabierz mnie stąd. - powtórzyłam, oczekując reakcji alphy na moje słowa.

<Kazan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz