poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Od Nymerii C.D. Makoto

Sądziłam, iż nawet w taki deszcz ktoś będzie podróżował po terenach watahy, jednak myliłam się, tak jak w wielu sprawach. Znalezienie groty okazało się jeszcze trudniejszym zadaniem, niż znalezienie żywej duszy. Mijałam wiele jaskiń, jednak wszystkie były zamieszkane, a ilekroć się do jakiejś zbliżyłam, patrzyły na mnie złowrogie, czasami nawet wzgardliwe spojrzenia. Kim dla nich byłam? Niedoszłym mordercą? Zdrajcą? Ostatecznie, znalazłam niewielką grotę, z pozoru niezamieszkaną, jednak wydobywały się z niej ciche dźwięki powietrza uderzającego o skałę. Nawet tak donośne odgłosy deszczu, nie potrafiły sprawić, iż czegoś nie słyszałam. Ślepota sprawiła, że moje zmysły bardzo się wyostrzyły.
Weszłam do jaskini i usiadłam na samym brzegu. Czułam jak po grzbiecie spływa woda. Samiec za mną odetchnął z ulgą.
- Byłaś tu przez cały ten czas? - zapytał kudłacz. Nie spojrzałam na niego, patrzyłam przed siebie.
- Otaczają mnie duchy, które sama stworzyłam... Bliźniacy starego lorda, ten mały stajenny... - wychrypiałam.
Nazywam się Arry, muszę walczyć przeto.
- Zwariowałaś? - odezwał się wilk, siadając obok mnie.
- Ten stajenny zaatakował mnie, gdy zabierałam konia... Bliźniacy byli dziedzicami, a ja ich pokroiłam i zrobiłam z nich pasztet, który ich ojciec zjadł. - zaśmiałam się histerycznie. Moje ciało trawiła gorączka, a z niczym nie opatrzonej rany wyciekała ropa.
- Arry, co się stało? - zapytał. Po raz pierwszy w jego głosie usłyszałam coś więcej, niż obojętność. Znowu się zaśmiałam.
- Wokół mnie krążą duchy, co mogło się stać? - wychrypiałam.

<Makoto?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz