poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Od Nymerii C.D. Kazan

Stark. Nigdy nie byłam Starkiem. Od zawsze byłam Snowem, bękartem z krwią na rękach. Dlaczego mnie tak nazwał? Tylko swym ofiarom z listy przedstawiałam się jako Stark, nikomu więcej.
- Nawet, gdybym chciała dotrzeć do Casterly Rock, zajęłoby mi to wiele dni. Poza tym, lwi lord mnie zna. Zabiję go, ale nie dziś. I bez twojej pomocy. - warknęłam, obserwując alphę. Nie mogłam pojąć, skąd dowiedział się o mej przeszłości, o mej liście.
- Zabiłaś lorda Bliźniaków, odpowiedzialnego za śmierć swego brata. Dlaczego nie zabijesz lwa, który przyczynił się do śmierci wilkora? - zapytał spokojnie, patrząc mi w oczy. Warknęłam cicho, na co odpowiedział mi towarzysz alphy. Cofnęłam się trwożnie o kilka kroków.
- Zabiję lwiego lorda, królową i jej brata, gdy tylko nadejdzie czas, gdy będzie sam, gdy mnie tu nie będzie. I gdy odnajdę braci... I siostrę.
- One żyją.
- Skąd możesz to wiedzieć? Widziałeś to? - syknęłam. Nie mógł wiedzieć, gdzie przebywa Lannister, ani moja rodzina. Igra ze mną. To kolejna okrutna gra.
Nazywam się Nymeria, muszę cierpieć przeto.
- Widziałem. - rzekł spokojnie, a mnie ogarnął gniew. Podeszłam do niego i zawarczałam, czując na pysku jego oddech.
- Kłamca, kłamca, kłamca, kłamca. - szepnęłam ostro. - Nie wiesz, gdzie jest moje rodzeństwo.

<Kazan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz