poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Od Makoto C.D. Nymeria

Moje uszy drgnęły. Coraz głośniej słyszałem dyszenie przeciwnika. Wypowiedziałem kilka drobnych słów. Pod drzewami, z naszej strony ustawiłem dwa własne cienie. Czyhały na wroga. Idealna pułapka. teraz tylko czekać. Przybrałem pozycję bojową i obserwowałem jeden punkt. 
- Co do... - urwałem i zmarszczyłem brwi. Przed nami ukazało się dziwne stworzenie. Ni to wilk, ni to byk. Był ogromny, dyszał. Nogi miał od wilka, pysk od również. Jednak tułów był jakby od byka, czy też krowy. To samo ogon. Prócz tego miał ogromne rogi. Wyglądał obrzydliwie. Moje cienie sprawiły, że się przewrócił. Wybiłem się w powietrze, robiąc obrót i skoczyłem na nieprzyjaciela, wbijając zęby w jego szyję. Zaskomlał żałośnie. Kiedy zorientowałem się, że przebiłem mu wrażliwy punkt, odskoczyłem i splunąłem jego krwią. Czułem, że moje kły były pokryte szkarłatną cieczą. Oczy mi zabłysły. Tymczasem obserwowałem jak Arry szarżuje na "wilko-byka" z mieczem. W skoku przecięła mu miejsce, gdzie są żebra, a następnie wbiła miecz w brzuch, powodując bolesną śmierć. Wykrwawiał się. Z lasu wydobył się żałosny dźwięk kolejnego. Wadera straciła czujność. I ja prawie też. 
- Szlag by to... Uważaj! - krzyknąłem i skoczyłem w jej stronę, wypychając ją z pola widzenia kolejnego gówniarza. Wylądowałem obok niej. Szybko podniosłem się z ziemi, a moja oznaka na moim lewym boku rozbłysła. Stworzyłem trzy cienie wokół nieprzyjaciela, które po kilku sekundach wybuchły, zadając mu niewielkie obrażenia. Rzuciłem się w jego stronę, znajdowałem się teraz nad nim. Lecz niestety nie przewidziałem tego, że może podskoczyć do góry i nadziać mnie na swoje rogi. Zranił mnie w łapę, a jednocześnie w żebra. Upadłem. 

<Nymeria?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz