- Wtedy poderżniesz jej gardło, to nie jest trudne, uwierz. - dokończyłam wcześniejszą wypowiedź o śmierci jednego z bękartów.
- Ciekawe. - odpowiedział tylko. Wtedy też, naszą rozmowę przerwał kobiecy głos.
- Witaj.
- Czego chcesz? - warknęłam, przygotowując się do sięgnięcia po Igłę.
- Słyszałam, że wraz z tamtym basiorem organizujecie spisek. - odezwała się. - Może potrzebna wam pomoc?
Tamten basior, stał za mną, obojętnie spoglądając na waderę. Była wysoka, pokryta śnieżnobiałym futrem, a z jej niebieskich oczu bił chłód. Popatrzyłam niepewnie na kudłacza. Ten nieznacznie skinął spiskiem.
- Pomoc... Tak. Potrzebujemy kogoś, kto zechce uwieść alphę słodkimi słówkami, obietnicami o miłości... - zaczęłam, spoglądając na wilczycę, która z każdą chwilą stawała się coraz radośniejsza. - Doprowadzimy do tego, iż zaproponuje małżeństwo, odbędzie się wesele, a potem pokładziny, tam poderżnie mu się gardło. Utonie we własnej krwi, a całe to wydarzenie w kronikach zwać będą krwawymi godami.
- Świetnie, zgadzam się na jakąkolwiek rolę, która mi przypadnie. - zaśmiała się słodko.
Jest wręcz idealna.
- Tak jak już mówiłam, twoją rolą byłoby uwiedzenie Kazana. To nie może być trudne. - westchnęłam. - Gdy nam się nie uda, zapewne zetną nam głowy.
<Rosa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz