poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Od Makoto C.D. Nymeria

Nie wierzyłem własnym uszom. Jakie duchy, do cholery? Jaki stajenny? Jaki pasztet?
- Do reszty zwariowałaś? - warknąłem.
- Te duchy są doprawdy głupie. - rzuciła i zaczęła chichotać. Pomyślałem przez chwilę. Wcześniej nie zachowywała się jakby coś brała. Jasna cholera... Co za idioci mnie otaczają.
- Arry, czy ty coś brałaś? - spytałem.
- Miecz, dzięki któremu potem stworzyłam pasztet. - znów zaczęła się śmiać. Uderzyłem się łapą w czoło. Znów zacząłem chwilę rozmyślać. Spojrzałem na jej ranną łapę. No pewnie, już wszystko jasne.
- Jesteś idiotką... - prychnąłem.
- Jaki uprzejmy z ciebie duch... - położyła się na plecach jakby była w raju.
Jak to dla ciebie jest uprzejmość, to boję się spytać czym dla ciebie jest obraza.
Zacząłem odwijać bandaż z jej łapy. Wyglądała okropnie. Zapach z niej wcale nie był lepszy. Wydobywała się z niej ropa. Teraz już było pewne, że wdało się zakażenie.
- Idziemy. Rusz dupę. - warknąłem jej na ucho.
- Do łóżka? Mmm... - uśmiechnęła się lubieżnie. Ja w reakcji przewróciłem oczami. Wziąłem ją na grzbiet i wyszedłem z groty. Zacząłem iść szybszym krokiem w stronę terenów tych pchlarzy. Do tych przeklętych kundli. Nie wiem co mnie do tego natchnęło.
***
Przez całą drogę Arry majaczyła coś o łóżku, o duchach i o pasztecie. Po czasie znalazłem się pod czyjąś jaskinią. Wyczułem znajomy zapach. W końcu na jej progach pojawiła się... Ta mała wyszczekana suka.
- Ej ty, złaź no tu. - prychnąłem.
- Naucz się trochę szacunku do innych! - odwarknęła. 
- A ty weź i opatrz jej tę łapę. Zwariowała do reszty i coś jęczy o duchach. - wyjaśniłem, pomijając tematy związane z łóżkiem. Wszedłem do jaskini małej i położyłem wilczycę na sianie. 
- Mała...
- Mam imię, wiesz? - przerwała mi. - Sunrise.
- Rusz te małe dupsko i jej pomóż. - usiadłem przed jaskinią. 
- Nie poganiaj mnie! - usłyszałem ze środka. Westchnąłem.
<Nymeria?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz