poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Od Nymerii C.D. Makoto

Zamarłam, nie mogąc pojąć, co się właśnie stało. Przeskoczenie, przeszarżowanie, przebiegnięcie ponad kilkunastu kamieni, jakkolwiek można nazwać to, co zrobiliśmy, nie było możliwe bez użycia czarów. Chyba, że było się naszą alphą. On mógł wszystko bez tej feralnej magii. Do tego, kudłacz uciekł od walki. Zhańbił swój honor. Prychnęłam niesamowicie pogardliwie.
Samiec tylko odwrócił się w stronę swego cienia, patrząc przez moment, co robi z nim drugi basior. Wrzeszczał, gryzł, drapał nieruchomą figurę, na co ta reagowała jedynie wzgardliwym uśmieszkiem. Gdy zaś ja się odwróciłam w stronę strażnika, ten już przebył kilka kamieni. Knując swój niebezpieczny, acz wykonalny spisek, potruchtałam za kudłacze. Równając krok, nie zwrócił na mnie uwagi, zajmując się jedynie obserwacją okolicznych terenów.
- Wracając. - odezwałam się. - Ten najmniejszy bękart. Ją najłatwiej omotać. Wystarczy, żebym grała podobną do niej, a na pewno się... Zaprzyjaźnimy. - powiedziałam, zerkając na kudłacza.
- A co z tą drugą? - zapytał, patrząc ponad mnie. Czego on tam szukał?
- Ty zajmiesz się nią. Stwierdzisz: Och! Jakaś ty piękna! Czy coś w tym stylu. - uśmiechnęłam się mimowolnie na myśl o spisku. Naprawdę mogłoby się nam udać. - A potem, gdy już dojdzie do pokładzin, tam poderżniesz jej gardło. Utopi się we własnej krwi.
Jak stary lord Bliźniaków.
- Wiesz jaka ona jest brzydka? - zapytał, w końcu patrząc na mnie.
- Słyszałam, że jest piękna, podobnie jak jej malutka siostra-bękart. Ale pewnie są to słowa, jednego z wielbicieli alphy i jego rodziny.
- Zostaje nam ten wielki alpha.
- Zrobimy mu krwawe gody. Z tego, co udało mi się wywnioskować, bierze wszystkie i robi im bachory, do których się przyznaje. Swoją drogą, to bez sensu, po co mu tyle bachorów? - zaśmiałam się cicho, wręcz zachichotałam. - Urządzi się mu wesele, tylko, może zamiast zabójstwa w łożu, spadnie, oczywiście przypadkiem, z jakiejś wieży. - dodałam.
Mój młodszy brat także był kaleką. Spadł z wieży przez lwa. Potrafił się wspinać jak nikt, chciał być rycerzem... A potem mógł chodzić jedynie w koszu, na plecach mężczyzny.
- Oczywiście, mogą nam przeszkodzić jego kundle, ale ktoś silny, jak ty może ich pokonać, prawda? W końcu jestem tylko małą samiczką, która nic nie wie o walce. Potrzebuję silnych samców. - zachichotałam.

<Makoto?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz